Wszyscy wiemy, że stres to zmora naszych czasów. Żyjemy w wiecznym pędzie, wielozadaniowość jest nam wpajana od najmłodszych lat, chcemy być dobrzy we wszystkim, i w życiu zawodowym, i w życiu prywatnym. Czasem się mocno przy tym gubimy i oprócz stresu doświadczamy całego wachlarza złych emocji: lęku, złości, bezsilności, smutku. Często te wszystkie stany pokonujemy sięgając po to, co dostępne, co koiło nasze nerwy już w dzieciństwie – słodycze, chipsy itd. Brzmi znajomo? Zajadanie stresu i trudnych emocji to bardzo częsty powód nadwagi i otyłości. Czas zdać sobie z tego sprawę i zacząć działać.
Na początku powinniście zacząć
od małej autodiagnozy „Ja w sytuacjach stresowych”. Wyobraźcie sobie, że macie
strasznie słaby dzień – zaspaliście, pokłóciliście się po drodze z partnerem,
szef chce pilnie coś „na wczoraj”, współpracownicy czekają na jakiś wkład do
raportu itd., itp. Co robicie? Zapewne spinacie się i robicie swoje…ale co
potem? Jak już wyjdziecie z pracy i wrócicie do domu? Odpowiedzcie sobie na
takie pytanie – gdy jestem w stresie co robię? Jakie emocje się przy tym i po
tym pojawiają? Może wcale nie sięgacie po smakołyki czy kolejną porcję pysznego
spaghetti, tylko rozmawiacie z kimś bliskim, biegacie, czy ćwiczycie na
siłowni. Właściwe radzenie sobie ze stresem jest sprawą bardzo indywidulaną,
ważne jednak jest, aby ten stres jakoś z siebie wyrzucić. Niektórzy potrzebują
ciszy i spokoju, relaksacji, ale stres nadal gdzieś w nich siedzi. Należy go
jednak przepracować, wyrazić, dać mu ujście. Często niestety tego ujścia nie
ma, a jest ucieczka w znane schematy – pocieszanie się jedzeniem, przypisywanie
sobie zasług – i nagrody „przetrwałam ten dzień, należy mi się czekolada”. W
przypadku osób z nadwagą niestety często jest tak, że ta czekolada jest też
jednocześnie karą, bo po jej zjedzeniu mają wyrzuty sumienia, czują się
bezsilni, martwią się, że zawsze będą grubi, pojawia się kolejny stres – tym
razem związany z wyglądem i wagą… i ten stres często niwelowany jest tą samą
czekoladą… Błędne koło, bardzo częsty mechanizm towarzyszący nawykom żywieniowym :(
Stres jest jednym z głównych
powodów nadwagi i otyłości – w telegraficznym skrócie - to układ stresowy
odpowiada za dostarczanie glukozy do mózgu i organizmu - rozregulowany, wiecznie na wysokich
obrotach, przestaje działać prawidłowo i zgłasza fałszywą potrzebę energii dla
mózgu, która trafia do organizmu… w nadmiarze – dlatego tyjemy. Kluczowym zatem
staje się wypracowanie strategii radzenia sobie ze stresem, które nie byłyby
związane z nadmiernym jedzeniem. Co to może być? Każdy z Was musi sobie
odpowiedzieć na to pytanie samodzielnie. Co Was relaksuje? Jeśli, na dzień
dzisiejszy, jest to tylko paczka ciastek czy chipsów i leniwe leżenie na
kanapie, to spróbujcie się zastanowić, czym moglibyście to zastąpić. To może
być długa droga, na zasadzie prób i błędów, ale warto ją przejść. Możecie sobie
zaplanować, że wypróbujecie na początek sposoby, które nie wymagają ogromnego
wysiłku, np. „gdy będę zestresowana, zadzwonię do przyjaciółki i jej opowiem,
co się wydarzyło, może pomoże i zmniejszy moją chęć na słodycze”. Gdy to nie
zadziała spróbujcie czegoś innego. Ja sama, gdy mam gorszy dzień, to nie mogę
się doczekać aż wrócę do domu i skocze w buty do biegania (którego kiedyś szczerze
nie znosiłam), pół godzinki przebieżki i czuję, że stres zostawiłam gdzieś po
drodze. Każdy z nas musi znaleźć własną drogę, nie jest to proste i szybkie,
ale wierzcie mi, będzie procentować – chociażby w spodniach mniejszych o
rozmiar:)
Mechanizm błędnego koła
jedzenia pojawia się także w przypadku negatywnych, trudnych emocji. Jakbyście
mieli odpowiedzieć na pytania – jak często czuję się smutny, zły, boję się o kogoś
lub coś? Co robię w takich sytuacjach? Co czuję jeśli radzę sobie poprzez jedzenie
pojemnika lodów? Często wyrzuty sumienia, złość skierowaną do wewnątrz, wstyd i
bezradność? A może da się inaczej? Może gdy nie idzie nie po Waszej myśli i
jesteście wściekli, to istnieje inny sposób żeby tę złość z siebie wyrzucić?
Macie jakieś pomysły? Spróbujcie przerobić to w ten sam sposób, który opisałam
w kwestii radzenia sobie ze stresem.
Wyrobienie
nowego nawyku radzenia sobie z trudnymi czy stresującymi sytuacjami nie jest łatwą
rzeczą, wymaga cierpliwości i czasu. Stare nawyki (te związane, np. ze
słodkościami) zostaną z nami na zawsze, ale aktywowane nowe nawyki zatrą ślad
tych starych, potrzeba tylko abyście wierzyli w siebie i byli konsekwentni.
Minie trochę czasu, ale w końcu spostrzeżecie, że już nawet wcale nie chcecie jeść
tych ciastek, tylko „założyć buty i biegać”. Głęboko w to wierze i tego Wam życzę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz