Cały Internet aż od tego huczy, na każdym profilu
dietetycznym czy sportowym namawiają nas na zrobienie noworocznych postanowień,
wielokrotnie argumentując czemu to takie ważne. Zgadzam się z większością tych uzasadnień,
zawsze kibicuję tym, którzy faktycznie taką listę postanowień robią – jest to
przede wszystkim element poznania samego siebie, oczywiście jeśli robimy ją z myślą
o sobie, a nie o tym, co wypada, co pomyślą znajomi itd.
Niestety, ale większość postanowień nijak ma się
do dotychczasowej rzeczywistości, a nasza codzienność powinna być ich najważniejszym wyznacznikiem.
Jednak w świątecznonoworocznej euforii „tak, czas na zmiany”, „nowy rok,
nowe życie, nowa szans” itd., itp. zapomina się często o tym, że to codzienna ciężka
praca decyduje o naszych sukcesach i porażkach.
Nowy rok, to dla wielu osób impuls, który skłania do
refleksji o zmianie, robieniu podsumowań, nie jest to jednak czymś, co robi się
z potrzeby serca, bo czujesz, że coś nie tak. Każda zmiana powinna wynikać z
nas, naszego wnętrza, tylko taka zmiana, ma szansę się dokonać – nie taka, że
nadchodzi kolejny rok, że zmieniłam pracę, że facet mnie rzucił, że skończyłam
40 lat… ZAWSZE jest dobry czas na zmianę, o ile jej faktycznie chcemy, a nie wymuszają
ją nas okoliczności zewnętrzne.
Dlatego od lat nie robię postanowień noworocznych, jasne mam
swoje cele i plany, ale one są wynikiem moich przemyśleń, postanowień, marzeń…niezależnie
czy jest 1 stycznia, czy 17 marca, 21 czerwca czy każdy inny dzień roku.
Ale, ale…wiem, że są też i tacy, którzy mimo tego, że swoje
życie chcą zmieniać przede wszystkim z okazji Nowego roku, wkręcają się w tą zmianę, w
nowe nawyki, widzą różnicę w samopoczuciu i ciele, to ich nakręca do dalszej
pracy, do ciągłych starań i pokonywania słabości, dawnych nawyków i
przyzwyczajeń.
Tego właśnie Wam życzę w Nowym Roku – wytrwałości w realizacji
swoich celów, niezależnie od tego, kiedy je określiliście i dużo, dużo radości z
codziennych, małych rzeczy – to przecież z nich składa się życie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz